czwartek, 26 września 2013

800 mil żeglowania na jednym kursie!

Tak, w życiu każdego żeglarza są takie chwile , kiedy naprawdą żegluje!Po trzech miesiącach obijania sie po pokładzie Canada Goose i miesiacu na polskiej ziemi, nareszcie na kursie pojawiła sie woda i tylko woda.
Mamy do przepłynięcia 800 mil w kierunku północno wschodnim po burzliwym morzu Koralowym dzielacym Nową Kaledonię od Australii. Mówią, że burzliwe ze względu na górzyste dno z kilkutysięcznymi szczytami.
Na poczętek jednak trzeba wyzwolić się z macek lądu, który otacza nas blisko trzy godziny , aż wreszcie osiagamy na silinku, niestety ujście rzeki i przed nami rozciąga sie już otwatra woda!.
Trzeba jednak zatankować, mamy pewne kłopoty ze staniąciem u kei, to znaczy ja mam, bo Ian powierzył mi ster, więc pierwsze podejście sią nie udaje w ogóle, bo jesteśmy za daleko od kei, drugie też nie udaje sie ładnie, bo wprwadzie skutecznie rzucamy cumę dziobową, ale mocny prąd pływowy, którego już nie powinno tu być  według tabeli pływów, obraca rufe o 180 stopni i dopiero wtedy udaje się rzucic cumę od rufy. A wiąc zamiast stanąc lewą burtą, pod wiatr, stajemy prawą burtą, po prad. Potem już tylko sprawne tankowanie, wizyta bardzo sympatycznych oficerów i już odprawieni, odbijamy od kei i dla Iana jest to poczętek pierwszej żeglugi poza Australię.

Pierwsze  dwa dni to nie ma żartów. Wiatr, z północy o sile do 30 węzłów i na dodatek morze jak wściekłe, krótka stroma fala buja nami jak malutką łodeczką. Zimno w dzień, jeszce zimniej w nocy. Trudno uwierzyć termometrowi, który pokazuje 23 stopnie. Ale niebo niebieskie morze granatowo białe, no cudnie.
Wiatr stopniowo słabnie i odwraca sie w zwykłym, wschodnim, południowo wschodnim kierunku, nastepne dni to bardzo przylemna żegluga, stale piękna pogoda i jedyne zmartwienie , oprócz tego zimna oczywiście, to te ciemne chmury nad Nową kaledonią, ktore mają się nasilić właśnie w dniu , kiedy my tam będziemy dopływać. Omawiamy z Ianem różne scenariusze, ale tym razem jednak rzeczywistość okazuje sie łaskawsza od prognoz. Cała depresja z wiatrem do 50 węzłów omija od południa Nową Kaledonię i dla nas tylko miód, 10 węzłow od południowego wschodu.
Po  siedmiu dniach żeglugi docieramy do głowek portu w  Noumei, Porte Moselle. Tu ożywają wspomienia, kiedy, trzy lata temu byliśmy z Kubą w okolicach Numei ponad miesiąc.W mieście, rozpoznaję z przyjemnością miejsca, gdzie wspólnie spedzaliśmy dużo czasu . Plac Cocotiere, biblioteka, targ rybny i przystań. No, myślę, Kuba, kiedy znowu tu będziemy razem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz